Jak założyć żłobek rodzinny i odnieść sukces? Ogrodnik dzieli się doświadczeniem
Utrzymanie prywatnego pokoju dziecinnego to ogromna praca. Jednak dla tych, którzy kochają swoją pracę, nie staje się to przeszkodą dla snu. Ogrodnik Peter Semishov powiedział, jak on i jego żona założyli firmę, która od wielu lat przynosi im zarówno dochód, jak i radość.
Ale pomimo faktu, że teraz jego szkółka jest jedną z najpopularniejszych w regionie, bardzo trudno było to osiągnąć i nie było to możliwe przy pierwszej próbie. Co przeszedł ten uparty ogrodnik i na co powinni się przygotować jego naśladowcy?
Od ponad 30 lat zajmuję się ogrodnictwem amatorskim, z czego w ciągu ostatnich 18 lat uprawiałem sadzonki. A teraz moja żona Zoya Leonidovna i ja prowadzimy małe przedszkole, które znajduje się na 30 akrach ziemi w miejscowości Tatanovo, 15 km od Tambowa.
Jeśli chodzi o ziemię, mamy kolejne 30 akrów, na których rosną prawie wszystkie rodzaje roślin owocowych odpowiednich do uprawy w naszej strefie ogrodniczej. Dziś 30 akrów gospodarstwa domowego pozwala naszej rodzinie normalnie, według standardów prowincjonalnych, planować swoje zarobki, nie polegać na nikim i robić to z przyjemnością, choć fizycznie trudne, ale ulubione. Opowiem o naszym doświadczeniu w zostaniu małym rodzinnym żłobkiem. Być może ta wiedza jest dla kogoś przydatna.
Z jednej strony byłem zmuszony uprawiać sadzonki, z drugiej zaś miłość do ogrodu. Z zawodu moja żona i ja jesteśmy inżynierami mechaników, a przed upadkiem socjalizmu pracowaliśmy w All-Union Scientific Research Institute of Rubber Engineering. Na początku lat 90., kiedy wszystko się zawaliło i zostaliśmy bez grosza, jak zresztą większość zwykłych ludzi, pojawiło się pytanie - jak zarabiać na życie? Było jasne, że możemy hodować sadzonki i coś zarobić. Ale czy to wystarczy do normalnego życia, pozostało niejasne.
Miałem wtedy doświadczenie w uprawie sadzonek, chociaż ze znakiem minus. Na początku ruchu spółdzielczego w 1987 roku ja i trzej moi towarzysze zorganizowaliśmy spółdzielnię do uprawy sadzonek. Postanowiliśmy kupić dom we wsi pod Tambowem. Kupiłem I zaczęli przybywać z miasta, aby tam pracować. Ale nic nie wyszło z tego przedsięwzięcia. Dom rozdzieliły deski i cegły, wszystkie sadzonki wykopano.
Dwa lata później, w 1989 r., Zostałem zaproszony przez jedną ze spółdzielni rolniczych do założenia ogrodu i zorganizowania pokoju dziecinnego 20 km od Tambowa. Warunki były kuszące: ziemia, sprzęt, obiecano zbudować dom i przynieść wodę do ogrodu. Zgodziłem się, sporządziłem biznesplan uzasadniający moją pensję i zyski. Zaczęłam pracować. Położył matkę do przyszłego pokoju dziecinnego, posadził 2 hektary owocującego ogrodu. Po 3 latach spółdzielnia bezpiecznie upadła. Mój dom w budowie pozostał w powijakach. Mieszkałem w przyczepie i podczas mojej nieobecności w mieście zaczęli zabierać ogród. Trzy lata ciężkiej pracy są marnowane.
Tak więc do roku 91-92 nie mieliśmy nic. Dawni Zaporożec nie mieli nadziei na przebudzenie, nie było też pieniędzy. Była tylko pierwsza letnia działka na 4 akrach i druga, którą 2 lata wcześniej przekazano jego żonie w instytucie, ale były to już 10 akrów czarnej ziemi uprawnej 12 km od Tambowa. W rzeczywistości nie było wyboru, a ja i moja żona postanowiliśmy zacząć uprawiać sadzonki na tych 10 akrach.
Woda została już dostarczona na miejsce, pozostaje ją zamknąć. Było to dla nas prawie niemożliwe, ale po 2 latach działka została ogrodzona. Ale zanim zacznie się jakiś odrzut, miną przynajmniej 1-2 lata. I te lata były dla nas najtrudniejsze. W tym czasie musiałem przeciągnąć wszystko, co miałem z moich pierwszych 4 akrów na nową stronę. Stało się jasne, że nie jest wskazane posiadanie ziemi w różnych miejscach, konieczne było skoncentrowanie wszystkiego w jednym. Następnie, po sprzedaży tych czterystu części, kupiliśmy kolejne dziesięć obok dziesięciu. A potem jeszcze dziesięć. I okazała się duża działka o powierzchni 30 akrów w spółdzielni domu letniskowego.
Kiedy przemyślano koncepcję szkółki, postanowiliśmy wyhodować różnorodne uprawy - sugerował to rynek, praktycznie nie było na niej nic. Jeśli masz szczęście, możesz kupić jabłonie, rzadziej gruszki od kupców kupujących sadzonki w dużych szkółkach regionu Tambow. Ale wszystkie odmiany zostały oczywiście pomieszane lub jedna lub dwie odmiany zamieniono w kilkanaście.
Moje własne priorytety w ogrodnictwie dotyczyły nie tylko uprawy różnych roślin, wprowadzania maszyn rolniczych, ale zawsze ich propagowania. W piątej klasie, studiując botanikę, zrobiłem sadzonki białej porzeczki w moim małym ogrodzie, kierując się obrazem w podręczniku. W każdym razie, wykonując ciężką pracę fizyczną bez zainteresowania i kreatywności, tylko ze względu na pieniądze, nie może znieść długo.
Prawdopodobnie mój przykład nie jest typowy. Wiem, że profesjonalni agronomowie, rozpoczynając szkółkę i mając specjalizację, uprawiają głównie to, w czym sami się specjalizowali. Nie ma w tym dogmatu. Ale na korzyść naszego wyboru w latach 90. był jeszcze jeden argument. Aby się w czymś specjalizować, musi istnieć cywilizowany rynek. Małe żłobki, które nie mają dostępu do rynku, powinny mieć dostęp do hurtowni. W tamtych latach nie było nawet mowy o żadnym cywilizowanym rynku; nie mieszkamy w Holandii. W rezultacie hodujemy sadzonki prawie wszystkich upraw zebranych przez nasze życie, chociaż ograniczamy odmiany.
Wymienię te uprawy, których sadzonki hodujemy. Jest to jabłoń, gruszka, wiśnia, wiśnia, wiśnia, śliwka, morela, czarna morela, brzoskwinia, rokitnik zwyczajny, kalina, jarzębina, orzechy laskowe, gummi, shepherdia, morwa, głóg, berberys, winogrona, porzeczki, agrest, maliny, jeżyny, jeżyny dzikie truskawki, wiciokrzew, actinidia, trawa cytrynowa, dzika róża, filc wiśniowy. Dzięki sprzedaży detalicznej na rynku centralnym w Tambowie jest to dla nas wygodne. Przy takim asortymencie sadzonek nie ma problemu z nadmiernym obsadzaniem, ponadto nasz licznik zawsze ma ludzi.
Organizując szkółkę, stawiamy sobie za cel własne nasadzenia macicy. Podczas zielonych sadzonek lub pączkowania nie ma czasu, aby zdobyć niezbędne sadzonki, muszą być pod ręką. Ponadto czystość odmiany będzie zawsze wynosić 100. Aby lepiej wykorzystać czas pracy, nasza szkółka jest zorganizowana w taki sposób, że sadzonki uprawiane w zielonych sadzonkach dają 50-60 dochodów, resztę zaszczepia się.
Technologia zielonych sadzonek została opracowana w taki sposób, abyśmy mogli obejść się bez drogich szklarni i zamglenia roślin. W nadchodzących latach chcemy przejść do zimowego szczepienia owoców ziarnkowych i pestkowych. Podkładki są częściowo kupowane, a częściowo sami uprawiane. Sami hodujemy wegetatywne podkładki kamienne VVA-1 i VSL-2 z krymskiej selekcji OSS i materiału siewnego dla gruszy.
Musiałem nauczyć się handlować. Nie bez złudzeń i złudzeń. Okazało się, że jeśli ktoś kupuje sadzonki, nie oznacza to, że je rozumie lub kocha ogrodnictwo. Myślę, że co najmniej 95 kupujących, jak mówią, nie są w temacie.
Przypomnijmy, że w 90. roku miesięczny nakład najpopularniejszego magazynu dla ogrodników i ogrodników „Homestead” wynosił ponad 10 milionów egzemplarzy. Praktycznie więc prawie jedna trzecia dorosłej populacji czyta magazyn. I zaczynając handlować jadalną wiciokrzewem na początku lat 90., pomyśleliśmy, że nastąpi gwałtowny popyt na nią, ale teraz handlujemy nią od ponad 10 lat, a ogromna większość ludzi nie słyszała, nie czytała ani nie widziała nic na ten temat.
Najczęstsze pytanie zadawane przez klientów brzmi: „Ale czy ta odmiana nie ulegnie degeneracji, jeśli zostanie zapylona przez rosnące w pobliżu odmiany?”.
Kolejny przykład Myśleli, że gdyby wyhodowano najlepsze sadzonki, nasze byłyby lepsze od innych. Wcale nie! Przeciągnij cokolwiek. I nawet jeśli masz złote sadzonki, wyjdą i kupią kilka cierni z ciężarówki. Myślę, że zawsze tak będzie, esencja ludzi nie zmieniła się od tysięcy lat. Jak nie przypominać sobie nieśmiertelnego Michaiła Bułhakowa!
Zdecydowaliśmy, że dzięki naszym sadzonkom oraz odmianom i kulturom, które dziś uważamy za najlepsze i najbardziej niezawodne, sami stworzymy popyt na naszym rynku w Tambowie. I do tej pory realizujemy tę strategię dla siebie..
Dam przykłady. Na początku lat dziewięćdziesiątych sprzedaliśmy najlepsze odmiany czarnej porzeczki, wiciokrzewu na ten dzień, zauważyli nas klienci. Zaczęliśmy oferować superowocową gruszkę Sierpniowa rosa, Własne dwuletnie sadzonki śliwy wiśniowej Kometa Kubana, który jak gruszka Sierpniowa rosa, zaczyna owocować w drugim lub trzecim roku po posadzeniu, jeżyna Thornfrey, bardzo produktywna odmiana o dużych owocach zimująca pod lekkim schronieniem i inne cenne, naszym zdaniem, rośliny.
Początkowo sprzedawaliśmy je kilka dziennie. Zarobki były skąpe i odwrócenie fali wydawało się niemożliwe. Był przeciwko nam jeszcze jeden czynnik - miasto Michurinsk. Faktem jest, że ludzie rozwijają stereotyp od dziesięcioleci, że wszystkie sadzonki w naszym regionie pochodzą z Michurinska. I tak było. Ale w ciągu ostatnich 15 lat ani jedno szkółka z Michurinska i okolic Michurinska nigdy nie sprzedała swoich sadzonek w Tambowie ani razu. Ale wszyscy kupcy, nawet z Krasnodaru, wydają się pochodzić z Michurinska. Ten czynnik działa teraz przeciwko nam. Ale dobre wczesne odmiany załatwiły sprawę! Teraz czas dla nas działa, a każdego roku mamy coraz więcej nabywców.
Podsumowując moją historię o rosnących sadzonkach, wyciągam krótki wniosek. Aby założyć własną małą szkółkę, nie ma znaczenia, owoce, jagody lub rośliny ozdobne, przede wszystkim trzeba, jak mówią, być w temacie. Poznać metody rozmnażania i techniki rolnicze dla sadzonek, badać rynek, a co najważniejsze, kochać i być oddanym wybranemu biznesowi. Po drugie, należy nabyć ziemię, najlepiej żyzną. Teren powinien być ogrodzony, w przeciwnym razie wszyscy zostaną odciągnięci. Po trzecie, zorganizuj podlewanie. Po czwarte, stwórz sadzonki macicy do zaszczepienia i sadzonek. Latem nie spotkasz sadzonek. Piąty, a może piąty punkt na pierwszym miejscu, ma dobre zdrowie i siłę fizyczną. Szósty - wejście na rynek. Forma wdrożenia może być dowolna z tym, jak idzie. Nie mówię o transporcie, to oczywiste.
W ciągu ostatnich kilku lat sprzedaż online, nasza strona internetowa i grupy mediów społecznościowych, którymi zarządza mój małżonek, stają się coraz ważniejsze. Przynoszą znaczną część dochodów i pozwalają przekazywać informacje o rodzajach i odmianach kupującym, angażować się w oświecenie.
Jak widać, nie tak mało. I wszystko to powinno się pokrywać, tylko w tym przypadku nastąpi wynik.
Możesz podziękować Piotrowi Aleksiejewiczowi za materiał, zadać mu pytania i dowiedzieć się więcej o pokoju dziecinnym na stronie, a także na jego stronie w sieciach społecznościowych Odnoklassniki i VKontakte.